Laurina |
Magister |
|
|
Dołączył: 11 Gru 2014 |
Posty: 299 |
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 28 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
 |
 |
 |
|
baradnor napisał: | U mnie też nie było kontroli i na pewno nikt nie pukał, bo Żona była w domu od 15. Ja mam jeszcze tylko takie pytanie - a jak w ogóle wyglądała ta kontrola u osób, które ją miały? |
Byli. Panów spotkałam przed klatką po 15tej; zapisali sobie, od której będę. Dzwoniłam później po nich, bo przez kolejne trzy godziny jakoś nie dotarli, przyszli dopiero 10 minut przed 19tą na moje dalsze wydzwanianie.
Ciekawa sprawa: przy odbiorze mieszkania miałam ponoć oba, łazienkowy i kuchenny, sprawne. P.Ojczyk się upierał, że to tylko kwestia regulacji, którą zrobią po zasiedleniu bloku.
Przy pierwszym przeglądzie obydwa okazały się być zepsute.
Ale przy drugim przeglądzie stwierdzono, że łazienkowy jednak jest jak najbardziej ok i działa.
To się teraz zastanawiam, co to za sztuczka.
Nikt przy tym nie gmerał, a co przegląd, to inna ocena sprawności. Więc co, łazienkowy dokonał jakiejś samonaprawy? Idiotyzm, a mam to przecież na piśmie. Że nie działał a działa.
A co do Waszych wpisów o woni od sąsiadów, to mam to samo: epopeję mogłabym napisać o sąsiedzkich obiadach. Jak dla mnie to gigant-bubel te przeglądy, czujniki i taka wentylacja. I do pożegnania, jeśli to tylko możliwe. |
|